W poprzednim rozdziale ostrzegałem Cię, Czytelniku, przed przeżywaniem urojonych kłopotów. Nie chcę jednak powiedzieć, że rozważne myślenie przyszłości jest pozbawione sensu. Nie możesz reagować przesadnie. Powinieneś jednak przygotować się na ewentualne trudy, by nie przygniotły Cię wydarzenia, które w pewnej chwili mogą mszyć na Ciebie jak fala powodzi. Bywa – wznosimy tamę, lecz czasami ogrom kłopotów jest tak wielki, że nasze dzieło nie wytrzymuje naporu zaczyna przeciekać. Na nic się zda zatykanie powstałych szczelin. Jeżeli wał ochronny nie będzie dość wysoki i mocny, podnoszące się wody problemów 7nk7f?a albo sforsują go. A wówczas zatoniemy w morzu własnych nieszczęść! Chyba że postaramy się o… łódź ratunkową! Zadaniem wału przeciwpowodziowego jest stawianie oporu. Ale każda tego rodzaju „fortyfikacja” ma swoją wytrzymałość, mimo wszystko ograniczoną. Podobnie ludzki system nerwowy chroni się za „progiem emocjonalnym”, przez który przelewa się strach, niepokój, nienawiść, uraza i cała powódź emocji – wprost do podświadomości. Podnosząc ten próg blokujemy mniejsze kłopoty, które nie są w stanie dotrzeć do podświadomości. A jak budować ochronny wał, uczą dalsze rozdziały.
Wróćmy jednak do łodzi ratunkowej. Jej zaletą jest to, że – choć bezpośrednio nie odpiera naporu kłopotów – pozwala człowiekowi utrzymać się na powierzchni, bez względu na przepastność głębi. Łódź ratunkowa daje nam pewność, że odpłyniemy od każdego problemu. Dobrze jest więc mieć taką łódź do dyspozycji na wypadek gwałtownego potoku niepowodzeń. Ważne jest jednak, by nasza szalupa miała nazwę określającą jej działanie. Ja swojej nadałem imię – „WIARA”.
