Logicznym wynikiem dojrzałości uczonego jest rozpoczęcie samemu z kolei nauczania i właściwie nie słyszymy o uczonych, którzy by nie mieli uczniów. Zrozumiałe to zupełnie w warunkach tej kultury, przy jej „oralności”, ustnym przekazywaniu literackiego i umysłowego dorobku, na tle otwartej społeczności, w której następuje proces rozwoju. Niemniej już w okresie omawianego pół tysiąclecia dostrzegamy wyraźne zmiany w procesie formowania uczonego. Jeśli tłem dla pierwszych „mędrców”, filozofów jońskich jeszcze Sokratesa mogą być agory i ulice miasta, z wyjątkiem pitagorejczyków dokonujących wtajemniczenia w zamkniętym kręgu swych adeptów, to Platon, po nim Arystoteles, Epikur chronią się niejako na tereny zamknięte i ograniczają grono słuchaczy czasem do kilku różnego zasięgu kręgów (stoicy i cynicy wyszli znowu na ulice, ale z filozofią moralną przede wszystkim, nie z nauką).
